Festyn, festyn, nerwy, natłok myśli, mnóstwo pomysłów i... po festynie ;-)
Jak na ostatni letni dzień przystało było ciepło i bardzo słonecznie. Ale żebyśmy nie zapomnieli, że jesień idzie, pół godziny przed końcem nastąpiło oberwanie chmury. Efekt jest taki, że już trzeci dzień siedzę w domu zakatarzona do pasa i zastanawiam się, czy można sobie wysmarkać mózg ;-)
Ale nie ma co narzekać. Atmosfera była przesympatyczna! Poznałam ciekawe i bardzo uzdolnione osoby. Moje świrusy się spodobały, mam nawet parę zamówień na konkretne kolory. Czyli będę miała co robić, a to najważniejsze.
Na koniec zdjęcia, których nie zdążyłam pokazać przed piknikiem.
Kolejny wisior z kolorową kulą na lnianym warkoczu:
Świrus w barwach jesieni - już zarezerwowany ;-)
I bransoletka - bawełniany sznurek i drewniane korale:
Fotki trochę niewyraźne, bo robione na ostatnią chwilę.
Kolorowa kula jest BOMBOWA!!!
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę :)
często tu zaglądam, tylko pisać nie mam czasu :)