it's probably me

it's probably me

cytat miesiąca

Tyś nie samotny, za rogu załomem
Czeka na cię człowiek, także nie sam - z łomem.

/St. Jerzy Lec/

Odwiedzają mnie

27.11.10

Herbatka, ach herbatka

Taką szkatułkę na herbatkę zrobiłam. Na prezent. Z tego co wiem, spodobała się.





























 
















A to pierwsze decu mojej córki. Strasznie chciała, żebym to pokazała ;-)


A poza tym jestem wściekła!!!
Kobieta, która zamówiła czarnego świrusa nie zapłaciła i galeria anulowała zamówienie. Więc jakby co - jest dostępny w Alei Artystów.
Kurde, jak ja wiem, że na coś nie mam kasy, to tego nie kupuję. Ale może to ja jestem dziwna?

25.11.10

Okno na podwórze

Czyli zabaw ze światłem ciąg dalszy, mówiłam, że mam jeszcze parę pomysłów ;-)



Nie wiem tylko, czy mogę dać na wyzwanie więcej niż jedną fotkę, ale spróbuję.

Świrus niebieski

Cóż można jeszcze napisać - znowu świrus, tym razem niebieski i trochę delikatniejszy przez to.























Oj świruję coś ostatnio ;-)

23.11.10

Świeczka w trzech odsłonach

Światła, lampy, płomień, słońce, promienie, jasność... 
to temat foto gry w Art-Piaskownicy.
Choć fotograf ze mnie żaden, nie mogłam się oprzeć ;-)
Oto świeczka w trzech odsłonach:




Mam jeszcze jeden pomysł, jak się wyrobię, to pokażę ;-)

22.11.10

Blog - Hop

Projektantki Szuflady zapraszają do świetnej zabawy. Zajrzyjcie koniecznie!


21.11.10

Len z guzikiem



















Polubiłam zestawienie: lniana nić plus kordonek. Tu dałam fioletowy melanż, co dało moim zdaniem ciekawy efekt postarzenia. Duży kwiat przyszyłam do opaski i ozdobiłam guzikiem, taki sam guzik służy jako zapięcie. Tak powstała trochę nietypowa bransoletka.

19.11.10

Czarny świrus

Kolejny poplątaniec wyszedł z moich łapek. Już ktoś na niego czeka ;-)




















Siedem lnianych sznurków, a na nich korale drewniane, szklane, plastikowe, metalowe  różnej wielkości, koloru, kształtu.
Świrus po prostu ;-)

17.11.10

Pod wulkanem

 
Jeszcze jedne łańcuszki ;-)


Czerwono-czarny turkus i zielony awenturyn.

Dostępne w moim sklepie.

16.11.10

Z guzikami

Lubię guziki ;-)

Więc ozdobiłam nimi kilka broszek.





Dostępne w moim sklepie.

15.11.10

Kicz zamierzony




















Nie cierpię różu!!! 
Ale skoro projektantki szuflady zarządziły kiczowate wyzwanie postanowiłam spróbować. Wiem, że mało tu różowego, ale dla mnie to naprawdę szczyt możliwości ;-)

13.11.10

Mieć miedź

Z braku finansów nie składałam ostatnio zamówień w sklepach internetowych. Żeby jednak nie siedzieć bezczynnie kupiłam trochę miedzianych półfabrykatów i zmajstrowałam trzy pary zwyklaczków.

Malowane szkło:

Marmur fioletowy:

Onyks i awenturyn:

Miedziana biżuteria ma jednak niepowtarzalny klimat ;-)

12.11.10

Henryk Mikołaj Górecki nie żyje

Nim umrę, chciałbym się dowiedzieć, co to jest muzyka.


[*]

11.11.10

Doniczkę sobie zrobiłam ;-)

Łaził za mną efekt spękań z ciemniejszym kolorem na wierzchu. Ale nie byłam pewna efektów, więc zastosowałam go na małej powierzchni, reszta klasycznie: farba, serwetka, trzy warstwy lakieru. Plus zielone ciapki, żeby nie było tak ładnie i gładko, bo tego nie lubię. 


Efekt mnie zadowala, choć wiem, że jeszcze duuużo muszę się nauczyć. Póki co jestem na takim etapie, że każda rzecz, którą zrobię wydaje mi się tą najlepszą.

9.11.10

Karai w Berlinie

Tym razem klejnot Nilu (nigdy nie udaje ni się go porządnie sfotografować, ale wierzcie mi, mieni się drobinkami zieleni i JEST PIĘKNY!!!), tkany czarny jaspis i oczywiście posrebrzane ogniwka ;-)


Te kolczyki i trochę innych moich wytworków pojadą jutro do Berlina, a w sobotę będą się (mam nadzieję) sprzedawać. 
Asjah podbija rynki zachodnie - trzymajcie mocno kciuki!!! ;-)))

6.11.10

Tulipa

Kolczyki:

I bransoletka:

Koral czerwony, malowane, szkło i posrebrzane ogniwka.


Dostępne w moim sklepie.

5.11.10

Timur Gordeev


Chciałam na początek napisać o nim parę zdań, ale nie znalazłam. Tzn. owszem, jest w rosyjskiej wikipedii, tyle, że moja znajomość języka już nie ta, więc dałam sobie spokój z tłumaczeniem.
Wyszukał go, zupełnie przypadkowo, mój mąż. Wczoraj wieczorem coś nas naszło na wokalistów rosyjskich. No i proszę - taka perełka.

Ta pieśń urzekła mojego męża:

A ta rozłożyła mnie na łopatki. Jak przyszło do refrenu,  wyrwało mi się: śpiewaj dla mnie!!! 


Cóż, muzyka zawsze tak na mnie działała, nic innego nie potrafi mnie doprowadzić do orgazmu duchowego ;-) Ani wiersz, ani film, czy obraz. Eh...

A o wokalistach rosyjskich jeszcze będę pisać, bo to prawdziwa kopalnia diamentów, a my, zapatrzeni w Amerykanki trzęsące tyłeczkami, nic o niej nie wiemy...

3.11.10

Bomba

Pierwsza w tym sezonie i kto wie czy nie ostatnia, bo ceny form akrylowych doprowadzają mnie do rozpaczy :-( Trochę przekorna, nie srebrna, nie złota, a fioletowa.






















Postanowiłam zgłosić ją do Rękoczynów w Art Piaskownicy.

1.11.10

Okołolistopadowo

Jak to właściwie jest? Święto zmarłych? Wszystkich świętych? Halloween? Zaduszki?

Poczytałam sobie Wasze posty na ten temat, różne były, różne macie na ten temat zdania. Ja nie będę podejmowała teologicznej dyskusji, po części dlatego, że nie mam wiedzy teologicznej, po części dlatego, że, moim zdaniem, nie o to tu chodzi. Na wszystkie tego typu argumenty jest jeden kontrargument - nie wszyscy jesteśmy katolikami. No i fakt - nie wszyscy. Ale mimo to zabawa w Halloween mnie nie przekonuje. Bo w Polsce ludzie bez względu na wyznanie traktują te dni jako okazję do refleksji i zadumy. Wspominamy bliskich, odwiedzamy groby, jeśli nie myślimy o tym w kategoriach życia wiecznego, to na pewno jest to czas głębszych przemyśleń. Dlatego, z czysto psychologicznych przyczyn, nie wyobrażam sobie takiej sytuacji: 31.10 wieczorem przebieram się za wiedźmę, latam na miotle i świetnie się przy tym bawię, a 1.11 zapalam znicz na świeżym grobie i wspominam bliskie mi osoby, które odeszły. To nie ma sensu!

Poza tym nie zgadzam się z jeszcze jednym stwierdzeniem, że Halloween to nie nasza tradycja. U nas, na ziemiach słowiańskich, mieliśmy Dziady, święto w wymowie bardzo podobne. Tylko nie pamiętamy o tym, że z bieganiem po okolicy w upiornych przebraniach nie miało to nic wspólnego. I Słowianie i Celtowie wierzyli, że w noc 31.10/1.11 dusze zmarłych schodzą na ziemię. Dusze naszych bliskich, ale i złe, złośliwe duchy. My składaliśmy ofiary z ziaren i innych płodów ziemi, oni zapalali lampiony, ale nie po to by straszyć, ale by się obronić. To, co zrobiono z tą tradycją w Stanach, nawet z czysto laickiego punktu widzenia jest po prostu głupie!

Ale oczywiście jest jeszcze coś - wszyscy lubimy się bać, a i postraszeniem sąsiada nie pogardzimy, szczególnie, jeśli tego dnia jest to dozwolone. Przyznaję, że sama mam nieco zbzikowane poczucie humoru. Dlatego nie jestem przeciwna samej zabawie w straszydła. Uważam tylko, ze nie powinno się jej łączyć z dniem zadumy. Może więc urządźmy sobie Dzień Upiora, np. 25. 08 (data zupełnie z kapelusza) i bawmy się upiornie, ale nie dorabiajmy do tego ideologii.

Zdjęcia z internetu.