Tym razem klejnot Nilu (nigdy nie udaje ni się go porządnie sfotografować, ale wierzcie mi, mieni się drobinkami zieleni i JEST PIĘKNY!!!), tkany czarny jaspis i oczywiście posrebrzane ogniwka ;-)
Te kolczyki i trochę innych moich wytworków pojadą jutro do Berlina, a w sobotę będą się (mam nadzieję) sprzedawać.
Asjah podbija rynki zachodnie - trzymajcie mocno kciuki!!! ;-)))
Asjah- gratulacje :) i powodzenia w ofensywie na rynek zachodni!!!wschodni- należy do mnie:)))ciągle coś do Rosji wysyłam....
OdpowiedzUsuńp.s.
a autorka z towarami pojedzie, czy one same będą się prezentować???ciekawska taka jestem ;)
buziaki!
Autorka zostaje doma ;-)
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia w Berlinie. Niech sie biżuteria sama efektywnie sprzedaje. Bardzo podoba mi sie Twój patent na te gronka kulek na dole. Tak jak w tych zrobiłaś i w jednych z poprzednich w czerwieniach. Super.
OdpowiedzUsuńFantastycznie!!! Niech się dobrze spraedają...ale to raczej pewne, bo są śliczne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Miało być sprzedają :)
OdpowiedzUsuń