Od kilku dni nawlekałam i plątałam, ale jakoś nie było czasu na wykończenie naszyjników. Wczoraj miałam dzień wolny od pracy ( z okazji rozpoczęci roku szkolnego ;-) i wykorzystałam go na oklejanie końcówek. Oto wynik - trzy świrusy z lnianych i bawełnianych sznurków oraz drewnianych korali.
Świr numer 1:
Świr numer 2:
I numer 3:
A na deser naszyjnik wykonany przez moją córkę, zdolna bestia mi rośnie, prawda? ;-)
Przecudnie nawlekasz i plączesz...cudne te korale! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŚwiruję na punkcie Twoich świrów!
OdpowiedzUsuńŚwietne korale, wyglądają naprawdę bombowo ;)
OdpowiedzUsuń