Z miłości do stylu, który podziwiam platonicznie, bo ubrać się tak już nie odważę, powstał wisior.
Rzecz jest prosta: czarny len, małe szklane koraliki i drut pamięciowy w roli obręczy. Zawieszony jest na dziesięciu lnianych sznurkach połączonych w całość klejem do decoupage ;-)
Sam wisior ma 7 cm średnicy. Tu widać go na dłoni, żeby oddać jaki jest duży. Syn, który robił to zdjęcie, żartował, że powinnam sobie dokleić czarne paznokcie ;-) No, może krwistoczerwone byłyby lepsze. Niestety, pazurki mam zazwyczaj spiłowane na krótko, więc do sesji zdjęciowej nadają się średnio ;-)
Bardzo fajny i wcale nie musi trafiać wyłącznie w gusta mrocznych typów :P
OdpowiedzUsuń