Dorwałam w swoje łapska dużą drewnianą kulę, pomalowałam ją, poprzecierałam. Potem myślałam, co dalej. I w końcu powstał naszyjnik ;-)
Kula opleciona została lnianym sznurkiem, nie mogło być inaczej. Po bokach zielony awenturyn. Znalazł już nową właścicielkę, mam nadzieję, że się dobrze nosi.
I na koniec nawiązanie do nazwy. Gotowy naszyjnik kojarzył mi się trochę z Afryką, ale nie z tą czarną, bardziej z Egiptem. Więc nie może zabraknąć fragmentu Aidy.
Swoją drogą, ciekawe, kto kojarzy ten utwór z operą? ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz