Na wstępie zaznaczam, że nie zgłupiałam na starość (chyba;-) i wiem, że "martwy" pisze się przez "w". Tytuł posta jest cytatem, kto zna, ten wie ;-)
Tak długiej przerwy chyba jeszcze nie miałam. Wszystko przez to, że odbiło mi i postanowiłam wydziergać narzutę na tapczan, bo stwierdziłam, że za dużo resztek mam. Dwa dni temu musiałam odwiedzić pasmanterię, bo resztki się kończą, a zrobiłam dopiero ok. 2/3. Jako, że pracuję do 18.00 na inne działania nie mam już czasu.
Wczoraj jednak odkryłam, że kończą mi się naszyjniki i pilnie trzeba uzupełnić zapasy. Jeden udało mi się wydziergać. Wiedziałam tylko, że ma być lniany z kryształkami, reszta wykluwała się w trakcie. Powstało takie coś.
Przy okazji muszę się pochwalić. Jeden z moich naszyjników (właśnie ten) został kupiony na wielkanocny prezent dla narzeczonej. Wczoraj dowiedziałam się, że "to był strzał w dziesiątkę" i że bardzo się podobał.
Dla Takich Chwil Warto Żyć!!!
cieszę się z Tobą Asiu ;) PS. Ten również bardzo fajny ;)
OdpowiedzUsuńBabcia Wheatherwax nigdy nie jest do końca...martFa.... :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje lniaki! :) I cieszę się, że żyjesz. :)
Nurrgulo, punkt dla Ciebie ;-)
Usuń