Dawno, dawno temu, kiedy byłam w liceum, robiłam na drutach węże z resztek włóczki. Po jakimś czasie tradycją stało się dawanie ich znajomym przy różnych okazjach.
Minęło trochę czasu i niespodziewanie przyszło mi do głowy, żeby znowu jakiegoś gada wydziergać. Może dlatego, że nazbierało mi się resztek. Tym razem w ruch poszło szydełko.
Na początku wyglądał, jak czapka ;-)
Dłubałam go tydzień.
I wreszcie dziś wykluł się Albercik ;-)
Mierzy sobie 109 cm, w obwodzie go nie mierzyłam, ale grubasek z niego niezły ;-)
Fotki kiepskie, bo moje dotychczasowe twory były raczej niewielkich rozmiarów, więc nie miałam odpowiedniego stanowiska na sesję zdjęciową.
Super grubasek :)
OdpowiedzUsuńfajniutki :)
OdpowiedzUsuńZabawny grubasek, choć mi się troszkę z dżdżownicą skojarzył :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jest świetny i wywołuje uśmiech na twarzy!
OdpowiedzUsuńAle czadowy!!!! :D
OdpowiedzUsuńfantastyczny :D
OdpowiedzUsuńhaha super! dodaje do obserwowanych i pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńkateandhandmade.blogspot.com