it's probably me

it's probably me

cytat miesiąca

Tyś nie samotny, za rogu załomem
Czeka na cię człowiek, także nie sam - z łomem.

/St. Jerzy Lec/

Odwiedzają mnie

18.12.11

Sen o czarnym jeziorze

Była ciepła czerwcowa noc. Na bezchmurnym niebie migotały miliony gwiazd, księżyc świecił jasno. Na pozór panowała zupełna cisza, jednak noc nigdy nie jest cicha. Rozbrzmiewa tysiącem dźwięków, które najkrócej można określić – nieobecne za dnia. Dlatego uznajemy często, że nie istnieją. Nie słyszymy ich, bo nie wsłuchujemy się w noc. Noc, która szumi w gałęziach drzew i w trawie, gra na skrzypcach świerszczy, pohukuje niczym sowa i trzeszczy, gdy nocny zwierz nadepnie na sucha gałązkę.
         Dziewczyna przetarła oczy i usiadła na łóżku. Nie potrafiła stwierdzić co ją obudziło – dom był cichy i senny. Podeszła do okna i otworzyła je. Na zewnątrz też nie zauważyła niczego niepokojącego. A jednak wiedziała, że ktoś ją woła i że musi odpowiedzieć na to wezwanie. Wiedziała, że na dworze ktoś na nią czeka.
         Była ciepła czerwcowa noc, więc dziewczyna tak jak stała, w nocnej koszuli i boso, wyszła cichutko przed dom. Przeszła parę kroków po trawie i rozejrzała się dookoła. W blasku księżyca wszystko było widoczne niemal tak dokładnie jak w dzień, jednak nie dostrzegła nikogo ani niczego, co mogłoby wyjaśnić jej dziwny niepokój.
         Odeszła jeszcze kilka kroków i zastanowiła się. Tak! Teraz już była pewna. Ktoś, ktoś bardzo ważny nie mógł przyjść pod jej dom, czeka na nią na plaży. Nie zastanawiając się ruszyła przed siebie wąską ścieżką – pomiędzy drzewami, potem w dół po piasku – na brzeg jeziora. Szła szybko – świadomość oczekującej jej niespodzianki, ciekawość i niepewność – wszystko to zmieszało się w niej w dziwny stan radosnego oczekiwania. Na plażę już niemal wbiegła, jednak i tu nikt na nią nie czekał.
         Księżyc schował się za chmurą i wody jeziora stały się niemal czarne. Powiał wiatr – delikatny i czuły, jednak wystarczająco silny by woda zmarszczyła się niczym czarny, miękki jedwab. Kolejny podmuch zatańczył w jej włosach i już wiedziała, że ten ktoś czeka na nią na wyspie w starym opuszczonym zamku. Musi się tam koniecznie dostać.
            Była ciepła czerwcowa noc. Dziewczyna wyciągnęła ręce, zrzuciła koszulę. Powoli weszła do wody, zanurzyła się i popłynęła przed siebie dalej i alej. Rozgarniając dłońmi czarny jedwab dążyła do celu, do starego opuszczonego zamku.


















To krótkie opowiadanie ma już parę lat, nigdy nie przyszło mi di głowy, żeby je opublikować. Ale najnowsze wyzwanie w Kreatywnym Kufrze sprawiło, że sobie o nim przypomniałam. Wczoraj wieczorem z onyksu zakupionego na giełdzie minerałów i posrebrzanego drutu zrobiłam wisiorek, który od razu skojarzył mi się z czarnym stawem, wodą, która nocą przypomina miękki czarny aksamit. A woda, to właśnie temat wyzwania. 


















I pomyśleć, że kiedy się zastanawiałam nad tym tematem moje myśli krążyły wokół bieli, błękitu, zieleni, może nawet fioletu... ale na pewno nie było tam czerni ;-) A wystarczył wypad do Areny, rzut oka na kamyczek i... nastąpiła zupełna zmiana planów.


















Łańcuszek jest mój własny, nie wykonałam go sama, ale uznałam, że wisior lepiej się prezentuje "w pełnym rynsztunku". 


1 komentarz:

  1. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego dopiero teraz opublikowałaś ten tekst....chociaż z drugiej strony bardzo się cieszę, że przy okazji "mojego" wyzwania postanowiłaś to zrobić. Pięknie i tajemniczo. Tak, jak lubię.

    OdpowiedzUsuń