Sama nie wiem skąd mi się to wzięło. Po prostu jakiś czas temu zaczęłam nawlekać drobne kamyczki na nitkę i robić z nich naszyjniki-obróżki, takie ciasno przylegające do szyi. Tym razem nie mogłam użyć lnianego sznurka, byłby szorstki i niewygodny, więc zastosowałam włóczkę bawełnianą z dodatkiem lnu (a jednak!). Powstały trzy różne obroże.
Shenandoah:
Hatshepsut:
i Carmen:
Ten ostatni jest też nagrodą w mojej rozdawajce na Facebooku, o tu:
Zapraszam serdecznie!
A na koniec - piosenka imienniczka pierwszego naszyjnika w cudownym wykonaniu:
Pozdrawiam Ciebie słonecznie mimo deszczowego dnia w naszym miescie,Jola
OdpowiedzUsuń