it's probably me

it's probably me

cytat miesiąca

Tyś nie samotny, za rogu załomem
Czeka na cię człowiek, także nie sam - z łomem.

/St. Jerzy Lec/

Odwiedzają mnie

26.9.11

Ogniście

Ogień - temat najnowszego wyzwania w Kreatywnym Kufrze.
 Siła, która fascynowała ludzi od zawsze, która dawała ciepło, pożywienie i obronę, ale potrafiła też w okamgnieniu zniszczyć wszystko, co miało jakąkolwiek wartość. 
Siła, którą ujarzmiliśmy, zmusiliśmy do pracy na swoją korzyść, ale która czasami wymyka się spod kontroli, ostrzega: - Nie jestem oswojona, nie ufaj mi. 
Złowrogi błysk pioruna i romantyczny płomień świecy. 
Ogień...


Fotogra - Portret 2

I druga fotka, portret mojego męża ;-) Wklejam tak jak było, znęcałam się nad tym zdjęciem zaraz po powrocie z wakacji i nic już teraz nie poprawiałam ;-) 


Fotogra - Portret 1



Długo nie brałam udziału w fotograficznych w yzwaniach Art-Piaskownicy. Ale tego tematu nie opuszczę, nawet dwa zdjęcia dam, a co? Oba co prawda mają już dwa lata, ale nigdy ich nie pokazywałam.
Pierwsze, to zdjęcie syna:


23.9.11

Proszę państwa, oto... Albercik

Dawno, dawno temu, kiedy byłam w liceum, robiłam na drutach węże z resztek włóczki. Po jakimś czasie tradycją stało się dawanie ich znajomym przy różnych okazjach. 
Minęło trochę czasu i niespodziewanie przyszło mi do głowy, żeby znowu jakiegoś gada wydziergać. Może dlatego, że nazbierało mi się resztek. Tym razem w ruch poszło szydełko.

















Na początku wyglądał, jak czapka ;-) 
Dłubałam go tydzień. 
I wreszcie dziś wykluł się Albercik ;-)




















Mierzy sobie 109 cm, w obwodzie go nie mierzyłam, ale grubasek z niego niezły ;-)
Fotki kiepskie, bo moje dotychczasowe twory były raczej niewielkich rozmiarów, więc nie miałam odpowiedniego stanowiska na sesję zdjęciową.

14.9.11

Park Lubuski

Obiecana kontynuacja posta o ulicy Różanej. Kończy się ona, ulica, nie kontynuacja, schodami prowadzącymi do parku.

















Koło nich biegnie niewysoki murek.


















Bawiłam się tu jako dziecko. Jako, że park jest bardzo blisko szkoły, często odbywały się tam lekcje w-f, albo te tuż przed końcem roku, jeśli udało się ubłagać nauczyciela, żeby dał nam trochę luzu. Teraz pałeczkę przejęło następne pokolenie.

Czterolistnej koniczyny nie znalazłam, może ktoś z Was wypatrzy ;-)

















Drzewa, to głównie kasztanowce. Fotki pstrykałam pod koniec sierpnia, więc jeszcze mają zielone liście.



































Ale i klon się znajdzie.


















W krzakach robiliśmy sobie kryjówki. Czy wtedy nie miały kolców, czy umykały one jakoś naszej uwadze?
;-)

















Kółko, kto ma wiedzieć, ten wie ;-)))

















Ławeczka pod klonem.





















I na koniec róże na skarpie.






















Uff. Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was na śmierć ;-)

Słoiki w prezencie

Dostanie moja mama na urodziny. Świętujemy dopiero w sobotę, ale mogę już pokazać, bo mama nie korzysta z internetu. Postanowiłam zrobić pojemniki na kawę i herbatę, oto one:

Na herbatkę:

























I na kawkę:
























Słoiki będą oczywiście z zawartością ;-) Chcecie powąchać?
Kawa:


I herbata porzeczkowa:


11.9.11

Moja mała wielka improwizacja, czyli a-arachne i insygnia śmierci ;-)

Jakiś czas temu powstał drugi mój wrapek z miedzi. Ale tym razem podniosłam sobie poprzeczkę i postanowiłam nie korzystać z tutoriali, tylko wykombinować coś samodzielnie. Nie było żadnego projektu, szkiców, po prostu wzięłam drucik do ręki i zaczęłam kombinować. Wyszło takie coś. 






















Trójkąt miał być równoboczny, ale nie wyszło. 
Nie miałam z tym czymś żadnych skojarzeń, żadnego pomysłu na nazwę. A córuś moja spojrzała i mówi: 
- Mamo, zrobiłaś insygnia śmierci?
Zatkało mnie. Ale w sumie, czemu nie ;-)






















Może na fali potteromanii zacznę takie produkować seryjnie? To dopiero pomysł na biznes, hi, hi.

Minęło 10 lat

Tak, to już 10 lat od wydarzenia, które wstrząsnęło całym światem. I bez względu na to, co potem z tym zrobiono, do czego wykorzystywano pamięć tych ludzi, jest to dal mnie moment zadumy. Może dlatego, że w lipcu 10 lat skończyła moja córka. Tamte wydarzenia na ekranie TV śledziłam z niemowlęciem na ręku i, możecie mi wierzyć, bezbronne dziecko wyzwala w tym momencie bardzo silne emocje. Tak, jakby to nie wydarzyło się na drugiej półkuli, jakbym sama miała niespełna dwa miesiące i była całkowicie zależna od innych. I co roku, gdy wspomina się o tej tragedii, widzę siebie stojącą przed telewizorem z malutką Tusią na ręku i ryczącą jak bóbr (ja ryczałam, nie ona). I już mi chyba to skojarzenie zostanie.
Po dziesięciu latach, mimo wielu dobrych i złych rzeczy, które się w tym czasie wydarzyły, myślę przede wszystkim o tym, że ofiary nie zginęły na froncie, że byli to tacy ludzie jak ja, zupełnie nieświadomi nadlatującej grozy. Śpijcie spokojnie.

[*]

( zdjęcie z netu)

9.9.11

Lato, lato, zostań dłużej!!!

Ja się nie zgadzam, tupię nogą i protestuję! Nie chcę, żeby lato odeszło! Nie cierpię chłodnych, deszczowych dni, nie cierpię kataru i bólu gardła. Nie cierpię, kiedy jest mi zimno po wyjściu z wanny, nie cierpię konieczności spania przy zamkniętym oknie. Dlatego, jako wiedźma, postanowiłam lato zatrzymać w kolczykach. Trzy pary zrobiłam, może pomoże ;-)

Żółte słoneczka:























Zielone liście z kropelkami rosy:























I tęczowe, na poprawę nastroju:



7.9.11

Podziękowania dla Justyny

A jest za co dziękować. Wygrałam candy u Justyny (Sarmatix) i zostałam obdarowana wieloma przydasiowymi cudeńkami. Pożyczę sobie zdjęcie z bloga Justyny, bo z pewnego drobiazgu zrobiłam już wczoraj wieczorem użytek:






















Na rozpływające się zegary miałam chrapkę już od dawna i wreszcie szczęście się do mnie uśmiechnęło! Mam już zalążek pomysłu, jak je wykorzystać. 
Na razie jednak wzięłam na tapetę posrebrzane obręcze. Tak mnie ostatnio len pochłonął, że prawie zapomniałam o istnieniu kordonka ;-) Wczoraj nadszedł czas na przypomnienie. 

































Powstały kolczyki, trochę już jesienne, w barwach wrzosu i opadających liści. 
I, sama nie wiem dlaczego, przypomniała mi się ballada Jaskra z opowiadania Wieczny ogień. Takie skojarzenia, zupełnie od czapy są czasem najlepsze ;-) 
Dlatego na koniec, dziękując raz jeszcze Justynie za możliwość stworzenia tego czegoś, pozwalam sobie na mały wtręt muzyczno-poetycki, czy poetycko-muzyczny, doppler jeden wie ;-)


Zapachniało powiewem jesieni
Z wiatrem zimnym uleciał słów sens
Tak być musi
Niczego nie mogą już zmienić
Brylanty na końcach twych rzęs

Tam gdzie mieszkasz
Już biało od śniegu
Szklą się lodem jeziora i błota
Tak być musi
Już zmienić nie może niczego
Zaczajona w twych oczach tęsknota

Wróci wiosna, deszcz spłynie na drogi
Ciepłem słońca serca się ogrzeją
Tak być musi
Bo ciągle się tli w nas ogień
Wieczny Ogień, który jest nadzieją

4.9.11

Pszczółka Maja

Znowu zabawa ze sznurkami, tym razem powstała bransoletka z onyksem i nefrytem.























Szykuje się jeszcze jedna, właściwie już jest, tylko zakończenia jej brakuje. Mam też następnego miedzianego zawijańca, ale coś ostatnio aparat mnie gryzie, nie mogę się za fotografowanie zabrać.