Co prawda mamy odwilż, co mnie bardzo cieszy, bo nie cierpię zimy. Ale co innego prawdziwy lód, a co innego szklany ;-) To, co mnie wkurza na chodnikach może mi się podobać w biżuterii. Tak więc prezentuję zmrożony naszyjnik - posrebrzany łańcuszek i oponki crackle. Przy okazji zgłaszam go na wyzwanie karnawałowe w Szufladzie, bo myślę, że nadaje się na bal karnawałowy ;-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ale powiało chłodem, niepowstydziłaby się go chyba sama Królowa Śniegu...;) cudny jest! Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny naszyjnik, świeży i jasny
OdpowiedzUsuńNaszyjnik prześliczny. Zgadzam się z Bulmą: jakby był Królowej Śniegu. Zapraszam do mnie na wymiankę. Zawsze lubiłaś wymianki.
OdpowiedzUsuńPiękny! Taki lód jest do przyjęcia... no i jeszcze ten na lodowisku:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Piękny zmrożony naszyjnik:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za udział w moim szufladowym wyzwaniu i życzę powodzenia w losowaniu.
Pozdrawiam serdecznie
Agnieszka
fajnie lodowaty i bardzo ciekawe to drewniane zdjęcie:)
OdpowiedzUsuń