Stało takie w kuchni, idealnie nadawało się do ciastek. Ale mijały lata i pudełko zaczęło się starzeć, rdzewieć, już nie dało się go postawić na stole. Stwierdziłam, że bardziej już mu chyba nie zaszkodzę i spróbowałam coś zmalować ;-)
Córka oczywiście towarzyszył mi dzielnie. Z moją niewielką pomocą popełniła taką oto doniczkę ;-)
Nowe życie pudełeczka naprawdę daje radę:) Śliczne! A pomocnica powoli dogania mistrza:) Pozdrawiam ciepło i zapraszam do siebie na książkowe wyzwanie:)
OdpowiedzUsuń