Usiadłam sobie z szydełkiem i zaczęłam się zastanawiać jaki kolor kordonka wybrać. I im więcej myślałam, tym bardziej nie mogłam się zdecydować. A jak nie wiem, co wybrać, to biorę wszystko, jak leci. I wychodzą z tego takie oto kolorowe, pstre kolczyki ;-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
przesliczne ci te laczenia kolorkow wyszly :*
OdpowiedzUsuńZatem pięknie, twórczo i kolorowo oszalałaś :-)
OdpowiedzUsuńSuper "psrokacizna" w sam raz na szarość wszędzie...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Są tak optymistyczne, że człowiek się sam do siebie zaczyna uśmiechac po prostu.... :)
OdpowiedzUsuńHehe dzięki candy trafiłam na Twojego bloga :) A znałam Cię do tej pory tylko z facebooka :P Ale już dodałam do czytnika :)
OdpowiedzUsuńhttp://anek73.blox.pl
Anek, ja też przez fb Cię znalazłam ;-)
OdpowiedzUsuńTwoje szaleństwo tryska radością, optymizmem i wiosną!:) Cudne! Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńBardzo ładne!!! Ja zawsze mam problem z połączeniem nitek. Nigdy nie wiem jak je dobrze ukryć.
OdpowiedzUsuńAle Twoje tak bardzo mi się podobają, że może się przełamię jakoś i spróbuję:)