Powstawała nie bez przygód. Najpierw oczywiście był brak włóczki, co w połączeniu z moją, trwającą do 18.00 pracą było dość kłopotliwe. W pewną sobotę jednak wyszłam z pracy wcześniej, wpadłam do pasmanterii tuż przed zamknięciem i zrobiłam zakupy na dłuższy czas. Kiedy po południu usiadłam do robótki okazało się, że czasopismo z wzorem zostawiłam w sklepie. Postanowiłam nie czekać do poniedziałku, tylko improwizować. Oczywiście skończyło się to pruciem, ale u mnie to norma ;-) W końcu jest. Tunika dla córki, projekt własny ;-)
28.11.11
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No i super. Własna inwencja twórcza nadaje charakteru robótce. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.