Czy ktoś pamięta Biżuteryjne Interpretacje i pierwsze wyzwanie pt.: Wolność?
Zrobiłam wtedy naszyjnik, który potem został sprzedany w Alei Artystów. Ktoś zobaczył zdjęcie i zamówił taki sam na prezent świąteczny. Zabrakło mi szklanych koralików, więc złożyłam zamówienie i czekam. W poniedziałek dostałam maila, że przesyłka została wysłana. Ok. W środę pisze do mnie właściciel galerii, że klientka się niecierpliwi. A paczki nie ma. W czwartek dotarła. Wbiegam do domu z kopertą w zębach, rozrywam ją, chwytam szczypce tnące, gnące i miażdżące i do dzieła! Potem jeszcze szybka fotka, choć robi się już szaro. Wklejona! Mail z galerii - pieniądze są na koncie. Bieg na pocztę tuż przed zamknięciem. Wysłane, potwierdzone, uff.
I oto moja wymęczona wolność:
I oto moja wymęczona wolność:
No to zamiast wolności tworzenia mała nerwówka...ale efekt świetny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Świetlisty i piękny...
OdpowiedzUsuńDzięki dziewczyny!
OdpowiedzUsuńWiem, ze paczuszka dotarła na czas i klientka jest zadowolona ;-)